Zapiekanka drożdżówkowa.
Wzięłam w zeszłym tygodniu paczkę poprzez aplikację too good to go, wybrałam paczkę z pieczywem, w naszej okolicy paczki do aplikacji, której założeniem jest ratowanie jedzenia przed zmarnowaniem, wystawia Lewiatan, który ma swoją cukiernię i piekarnię i te paczki są zawsze "na wypasie" w ilości nie do przejedzenia. Tym razem w paczce mieliśmy głównie słodkie bułeczki, drożdżówki z najróżniejszym nadzieniem, a że zaczęły podsychać, postanowiłam zrobić z nich słodką zapiekankę, coś na wzór brytyjskiego puddingu chlebowego.
Składniki:
- 2 spore drożdżówki z serem
- 400ml mleka
- 3 jajka
- masło
- aromat pomarańczowy
- cukier dekoracyjny
Wykonanie:
Naczynie do zapiekania wysmarowałam odrobiną masła. Drożdżówki pokroiłam na mniejsze kawałki. Ułożyłam pokrojone drożdżówki w naczyniu dość szczelnie. Do osobnego, dowolnego naczynia przelałam mleko i wbiłam do niego jajko. Dolałam też kilka kropli aromatu pomarańczowego, ale można dodać inny aromat, czy choćby cukier waniliowy, czy nic nie dodawać wedle chęci i też będzie w porządku. Dokładnie wymieszałam mleko i jajka z aromatem i przelałam mleczno - jajeczną masę na drożdżówki i odstawiłam całość na około 10 minut, żeby bułeczki wsiąkły troszkę mleka z dodatkami. Piekarnik nastawiłam na 180 stopni. Dobrze jest piec słodką, drożdżową zapiekankę przez 35 - 45 minut, w zależności od tego jak bardzo chcemy żeby była zarumieniona, podpieczona.
To bardzo szybki sposób na odświeżenie pieczywa, niedrogi, a fajny deser. Można też przygotować wersję na słono,wytrawnie z ulubionymi dodatkami nie ze słodkich drożdżowych wypieków tylko przykładowo z czerstwiejszego chleba. U nas poszło w mig, dlatego zrobiłam kolejną naprędce tym razem wykorzystując rogalika z orzechami i jedną małą drożdżówkę z budyniem i kawałek drożdżówki z dżemem.
Następnym razem słodki deser z drożdżówek urozmaicę owocami lub budyniem, można też dodać rodzynki, czy wszelakie inne bakalie.
To super sprawa z takim wykorzystaniem czerstwego drożdżowego, mnie się to zdarzyło może ze 2 razy, gdy zostawały chałki po "Dniach judaizmu". I też robiłam podobnie, z mleczną zalewką. Do nas nie dotarły jeszcze idee jadłodzielenia, mam nadzieję, że chociaż w miasteczku piekarnia się zdecyduje (na wsi się nie marnuje, bo wielu ma zwierzęta gospodarskie i dla nich się nosi). Bardzo apetycznie wyglądają u ciebie, rodzinka na pewno była zachwycona :-)
OdpowiedzUsuń