Nocny chlebek drożdżowy z żaroodpornego naczynia.

Miałam napoczętą paczkę drożdży po pieczeniu chałki, chciałam je jakoś spożytkować, żeby się nie marnowały i może leżąc długo nie traciły swoich właściwości, a na wolne majowe nie kupiłam za wiele chleba, powstał więc pomysł, żeby spreparować jakiś chlebowy wypiek. Na stronie smacznapyza.blogspot.com znalazłam chlebek, który się piecze w naczyniu żaroodpornym i on przy rozpoczętym robieniu wieczorem pracuje nocą i rano po drobnym ogarnięciu można go upiec.

Składniki: 

- 650g mąki pszennej plus trochę do podsypania

- 500ml letniej wody 

- 25g świeżych drożdży 

- 2 łyżeczki cukru 

- 2 łyżeczki soli 

- 4 łyżeczki oleju rzepakowego 

Wykonanie: 

Zaczęłam robić chlebek wieczorem około 20stej. Do małej miski przełożyłam cukier i drożdże i razem je roztarłam, a następnie zalałam je połową szklanki lekko ciepłej wody i dokładnie wszytko ręcznie rozmieszałam. Do dużej miski wsypałam mąkę, sól, a następnie dolałam do nich resztę wody, olej oraz rozpuszczone drożdże z małej miski. Wymieszałam wszystko łyżką i tak podszykowane ciasto w misce  zafoliowałam przezroczystą spożywczą folią i odstawiłam na całą noc do lodówki. Rano przed 7 wyjęłam surowe ciasto z lodówki, przełożyłam je na blat podsypany mąka i zagniatałam przez chwilę ciasto, kończąc zagniatanie formując podłużny bochenek. Bochenek odłożyłam na deseczkę również podsypaną mąką i przykryłam chlebek ściereczką. Zostawiłam chlebek w takich okolicznościach na godzinkę. Jak ciasto się ogrzewało to piekarnik nastawiłam na 250 stopni i wstawiłam do niego puste naczynie żaroodporne razem z pokrywką, żeby się dobrze rozgrzało. Po godzinie wyjęłam naczynie żaroodporne, a temperaturę piekarnika zmniejszyłam na 220 stopni. Do gorącego naczynia włożyłam uformowany wcześniej chlebek, przykryłam naczynie pokrywką i włożyłam do piekarnika. Piekłam chlebek w 220 stopniach 30 minut z przykryciem, a następnie 20 minut ze zdjęta pokrywą (czyli razem 50 minut na pieczenie chleba). 

Chlebek wyszedł duży, nie było z nim wiele roboty, efekt wizualny (chlebek fantazyjnie popękał) i smakowy jest  bardzo zadowalający, zapach cudowny. Chlebek najlepiej się kroi jak dobrze ostygnie (ja do cierpliwych w tej kwestii nie należę, ale chłodny chlebek super się kroi, jeszcze ciepły może się rozwalać). Będzie świetny do ulubionych kanapek.

Komentarze

  1. No super, witaj w klubie rzadko kupujących chleb! Im więcej będziesz piekła, tym lepszy będzie wychodził, bo zdobywa się doświadczenie, rozpoznaje piekarnik, rodzaje mąki, ilość drożdży, temperaturę itp., itd. :-) A co do twojego uroczo (i naturalnie, tak lubię :-)) popękanego chlebka, to kroiłaś go, gdy był zbyt gorący. I wcale się nie dziwię, bo choć wiem, że tak czynić nie należy (i Babcia Bronia by nas skrzyczała) to robimy to nagminnie! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cukinia zapiekana z jajkami, mozzarellą i fetą.

Pizza z serka wiejskiego.

Chleb z białego sera twarogowego.